piątek, 6 lipca 2012

Kreatywnie i kolorowo ...

Zabawa farbami...
Lubię czasem, tak po prostu dać dzieciom wolną wolę i szczyptę fantazji....
Dlatego też  wyciągnęłam z szafki kolorowe farbki i różne narzędzia do malowania począwszy od pędzelków a zakończywszy na gabkach, zakrętkach, wałkach, papilotach oraz na dłoniach oczywiście :)
Dzieci baaaaardzo długo nie odchodzily od miejsca tworzenia a po uśmiechach na twarzy widać było, że się podobało. Zwąłszcza, że w pracy artystycznej towarzyszyła im ich ulubiona muzyczka :)




Podwodny świat rybki Mini Mini - konkurs

Jak wskazuje umieszczony tu tytuł posta. Moje przedszkolaki wziły udział w plastycznym konkursie pt "Podwodny świat rybki Mini mini". W tym przypadku otrzymaliśmy wyróżnienie i to słusznie bo według mnie prace dzieci są wybitne i bardzo kreatywne....
Sami zobaczcie...







Więcej na:
http://www.miniminiplus.pl/mm_konkursy-20120509-podwodny-swiat-rybki-minimini-roz.html

Konkurs plastyczny - rodzinne rysowanie z Radiem Kaszebe

Moje przedszkolaki  1.06.2012r. wzięły udział w konkursie plastycznym organizowanym przez radio Kaszebe. Prace mialy przedstawiać rodzinę. Oto kilka z nich:







Nie chce się chwalić, lecz ostatnia tu prezentowana praca zdobyła główną nagrodę w konkursie :)
Jestem bardzo dumna mojego przedszkolaka - Kubusia :)

Słoneczne zajęcia



Jan Brzechwa - "Jasne jak słońce"

Gdy pełzną dwa zaskrońce,
Z nich każdy ogon ma.
To jasne jest jak słońce
I jak dwa razy dwa.

Gdy wierzgnąć kogoś koń chce,
W tył wierzga, a nie w przód.
To jasne jest jak słońce,
 To proste jest jak drut.

Kij zawsze ma dwa końce,
A sroka nogi dwie,
To jasne jest jak słońce
I każdy o tym wie.  :)


 Dzieci (zdjęcie powyżej) z żółtych pasków krepy układały na dywanie wielkie słońce. Słoneczko musiało mieć tyle promyków ile dzieci w sali. Otrzymały one  instrumenty - każda inny. Ja jako dyrygent stałam w środku słónka i wskazywałam jaka osoba ma w danej chwili grać. Zabawa zaczyna się wtedy, gdy musi grać wiecej dzieci naraz ( w parach, w trójkach, chłopcy, dziewczeta itp.) Muszę przyznać, że przedszkolakom bardzo spodobał się ten koncert, dlatego też pozwoliłam maluchom bawić  się dalej. Każde dziecko mogło wykazaćc się jako dyrygent. :)

Rysunki dzieci

Dziś pragne wam przedstawić także rysuneczki dzieci - 6,7latków dot. różnych wierszy, piosenek, tematów.
Takie prace plastyczne rozwijają wyobrażnię i kreatywność zerówkowiczów.


 Powyższe rysunki przedstawiająilustrację do wiersza J. Tuwima "Dwa wiatry"

Tuwim Julian

Dwa wiatry


Jeden wiatr -- w polu wiał,
Drugi wiatr -- w sadzie grał:
Cichuteńko, leciuteńko,
Liście pieścił i szeleścił,
Mdlał...

Jeden wiatr -- pedziwiatr!
Fiknął kozła, plackiem spadł,
Skoczył, zawiał, zaszybował,
Świdrem w górę zakołował
I przewrócił się, i wpadł
Na szumiący senny sad,
Gdzie cichutko i leciutko
Liście pieścił i szeleścił
Drugi wiatr...
Sfrunął śniegiem z wiśni kwiat,
Parsknął śmiechem cały sad,
Wziął wiatr brata za kamrata,
Teraz z nim po polu lata,
Gonią obaj chmury, ptaki,
Mkną, wplątują się w wiatraki,
Głupkowate mylą śmigi,
W prawo, w lewo, świst, podrygi,
Dmą płucami ile sił,
Łobuzują, pal je licho!...

A w sadzie cicho, cicho...

 rysunki ilustrujące piosenkę "Duszki leśne"









Kalkomania - bardzo ciekawe zajęcie dla dzieci. Teraz już mało kto używa kalki, dlatego też zabawa kalką zainspirowała moje dzieciaczki :) Gorąco polecam taką kreatywną zabawę :)



Bazyliszek
 Każdy chyba wie, czym bazyliszek jest, wiec nie trzeba tego wyjaśniać. Jak go stworzyliśmy? Wydrukowałam kilka kolorowanek zwierząt; koguta, węża, smoka, nietoperza itp. i pociełam je na kilka części. Dzieci połączy je w całość i oto nasze bazyliszki gotowe ... i wcale nie takie straszne jak w legendzie :)
 Zabawa dot. orientacji w przestrzeni "Zamek" .
Dzieci dobierają się w pary. Siadają tak, aby nie widziały swoich prac - tu zamków. Zadanie polega na tym, że jedno z dzieci  mówi co i gdzie maluje a drugie dziecko próbuje to samo namalować w tym samym miejscu. Poczym nastepuje zmiana.  Na koniec przedszkolaki sprawdzają czy ich zamki są identyczne.
Dzieci stosują określenia: w lewym/ dolnym rogu kartki, nad, pod, z lewej strony, z prawej strony, itp.


Działo się dawno temu w Warszawie, w czasach królewskich, gdy wielu warszawskich rzemieślników trudniło się płatnerską profesją. Do Warszawy zjeżdżało rycerstwo z całego kraju i wielu zagranicznych gości – znając kunszt płatnerzy z tego miasta, często powierzali im swoje zbroje, a te, po wielu wojnach i potyczkach, wymagały ciągłych napraw. Płatnerze z Warszawy nie narzekali więc na brak pracy i od świtu do nocy naprawiali zbroje przywracając im dawny błysk i szlachetność.
Szczególnie znany był warsztat płatnerza Marcina – rzemieślnik i jego rodzina żyli dostatnio, a dzieciom niczego nigdy nie brakowało. Marcin całe dnie spędzał w warsztacie, cieszyły go więc częste wizyty jego dwóch pociech: córeczki Hanki i synka Maćka. Dzieci w ojcowskim warsztacie nie nudziły się, wręcz przeciwnie – buszowały wśród części naprawianych przez ojca zbroi, przyglądały się swoim odbiciom w wypolerowanej stali, napełniały warsztat wesołym gwarem, co wprawiało utrudzonego pracą ojca w dobry nastrój.
Dzieci rosły i coraz częściej opuszczały warsztat, na zewnątrz czekało tyle atrakcji! A największą spośród nich był jarmark. Na jarmarku, jak w zaczarowanym świecie, można było znaleźć wszystko – i korale, i obrazki, i piękne naczynia, obrusy, serwety, materiały, zabawki, słodycze… Dzieci biegały między straganami i nie mogły się napatrzeć tym wszystkim cudownościom. Pewnego dnia spotkały swoich małych przyjaciół, dzieci chciały pobawić się w okolicy, na pobliskich łąkach – zapytały ojca o pozwolenie. Zgodził się, ale nakazał, aby zanadto nie oddalały się od miasta i nie zbliżały do starej ruiny, która stoi pośród nadwiślańskich łąk, o której ludzie od lat różne złe historie opowiadają, według nich, w ruinach starego domu straszy, nie wiadomo co, nie wiadomo jak wygląda, ale niektórzy starsi mieszkańcy Warszawy opowiadali, że może to być nawet mityczny Bazyliszek, dziwna kreatura, ni to zwierzę, ni to diabeł, podobno przychodzi na świat raz na sto lat, a wykluwa się z jaja zniesionego przez koguta!
Stwór miał być przerażający, głowę po swym ojcu odziedziczył kogucią, ale wielką, z olbrzymim, czerwonym grzebieniem, który opadał to na jedną, to na drugą stronę jego strasznego pyska, a najstraszniejsze były jego oczy, straszniejsze nawet od wężowego ogona, który wił się na kilka metrów i którym stwór smagać mógł swe ofiary niemiłosiernie. Nie musiał tego jednak zazwyczaj czynić, wystarczyło, że na swoją ofiarę spojrzał potwornym spojrzeniem, a ta z przerażenia w jednej chwili kamieniała i tak właśnie Bazyliszek miał wielu ludzi pozbawić życia.
Marcin, pomny tych przestróg, z całą surowością zakazał Maćkowi i Hanusi zbliżać się do ruin tego dziwnego domu, przy którym nawet żaden pies bezdomny się nie zatrzymywał, przeciwnie – z piskiem albo ujadaniem uciekał jak mógł najszybciej.
Dzieci obiecały ojcu, że nie zbliżą się do strasznego miejsca i pobiegły w stronę czekających już na nie przyjaciół. Dzień był słoneczny, ciepły, jarmark mienił się kolorami sprzedawanych przez kupców towarów, gwarno tu było i wesoło, dzieci – jak to miały w zwyczaju – wesołą gromadką rozbiegły się wśród zastawionych stołów i kramików, tym razem nie kupiły ani pięknych owoców, ani wielkich lizaków w kształcie serca, nie miały dziś na to czasu, pobiegły wąską uliczką wśród kamienic nad rzekę, aby pobawić się na łące, dziewczynki zbierały kolorowe kwiatki i robiły wianki, a chłopcy oglądali płynące w czystej wodzie ryby, biegli wzdłuż brzegu Wisły coraz dalej i dalej, i nie zauważyli nawet, gdy miasto oddaliło się, zostało gdzieś daleko za nimi, zmierzch zaczynał zapadać, a oni nie wiedzieli jak znaleźć drogę do domu, gdy nagle ich oczom ukazał się dom, a właściwie jedynie pozostałe po nim ściany.
Zanim Hania z Maćkiem zorientowali się, że może to być ta ruina, przed którą ostrzegał ich ojciec, znaleźli się już w jej piwnicach. Na pozór nie było w tej piwnicy nic strasznego, piwnica jak każda inna, trochę chłodna i ciemna… ale za jednymi drzwiami coś zaczęło migotać jasnym, kolorowym światełkiem, było tak piękne, że dzieci oczu od niego nie mogły oderwać, pobiegły w stronę światełka, jeden z chłopców otworzył drzwi i w jednej chwili upadł jak rażony piorunem. Nie był to jednak piorun, a oczy Bazyliszka, nim dzieci zorientowały się jakie niebezpieczeństwo im grozi – zamieniły się – rażone wzrokiem potwora – w kamienie!
Noc już zapadała nad Warszawą, płatnerz Marcin z coraz większą trwogą myślał o swoich dzieciach, wychodził raz po raz przed warsztat, ale nie mógł ich nigdzie dostrzec, przeczuwał, że stało się coś złego – czyżby Hanka i Maciek nie posłuchali jego przestróg i poszli do starego domostwa? Wiedział dokładnie, gdzie szukać ruin, zastanawiał się co zrobić, gdy spotka w piwnicach Bazyliszka i wtedy wzrok jego padł na jedną ze świeżo wypolerowanych zbroi – była tak jasna, że mógł się w niej przeglądnąć jak w lustrze! To był sposób na straszny wzrok bazyliszkowy! Ubrał Marcin zbroję i szybko poszedł w stronę ruin.
Księżyc świecił już nad Warszawą, gdy stanął pod tajemniczym domem, przeżegnał się i zszedł z trudem do piwnicy, nie mylił się, Bazyliszek musiał tu być, po drodze mijał kamienie przypominające kształtem ludzkie sylwetki… Zobaczył też swoje dzieci, całe w kamieniu! Serce w nim zamarło, ale nie mógł sobie pozwolić na łzy, coś poruszyło się niedaleko… było to cielsko Bazyliszka, wielki ogon świsnął tuż przed przyłbicą Marcina, ten jednak szybko uskoczył, gdy tylko stwór łeb swój w stronę płatnerza odwrócił – zamarł, ujrzał swoje odbicie w jasnej zbroi i skamieniał przerażony swoim własnym okropnym spojrzeniem.
W tej chwili kamienie w piwnicy zaczęły się poruszać, Maciek i Hanka jakby ze snu strasznego, z przelękłymi oczami, ocknęły się i zobaczyły przed sobą rycerza w nich wpatrzonego – jakież wielkie było ich zdziwienie, gdy rozpoznały w nim własnego ojca. Ten szybko wziął dzieci na ręce i wyprowadził z ponurej piwnicy nie chcąc, by skamieniałe cielsko Bazyliszka ukazało się ich oczom.
Tak oto płatnerz Marcin uratował swoje dzieci, inne ofiary Bazyliszka i zdjął bazyliszkową klątwę z Warszawy.

Hlup, hlup farbką :)

 Hlapanie farbą daje dzieciom wiele radości. Do takiej zabawy wystarczy tylko wlać farbę - temperę do plastikowych kubeczków i rozcięczyć ją z wodą. Wręczamy dzieciom po kueczku farby i pędzelek.
No i do dzieła!!! :) Hlapania czas zaczać!
Stworzone dzieła wyglądają niczym obrazy wybitnych malarzy :)



T A N G R A M

Tangram –chińska gra znana od ok. 3000 lat. Tangram to kwadrat, który składa się z 7 części (tan):
  • 2 duże trójkąty,
  • 1 średni trójkąt,
  • 2 małe trójkąty,
  • 1 kwadrat,
  • 1 równoległobok

Celem tej gry jest ułożenie większego obrazka  (figury) według przygotowanego wzorca (najczęściej narysowanych konturów tego obrazka) lub własnej wyobraźni.

Reguły gry:
  • należy wykorzystać wszystkie części,
  • elementy muszą leżeć obok siebie, ale nie mogą na siebie nachodzić,
  • tany można obracać na drugą stronę.
Za pomocą tangramu można ułożyć tysiące obrazków sylwetek ludzi i zwierząt, przedmiotów, figur geometrycznych.
Na identycznej idei - ale na 14 a nie 7 elementach - oparty jest też starogrecki stomachion.





* KoSmOs *


 Wykonujemy kosmos za pomocą kosmicznych farb. Jak je zrobić? To proste! Mieszamy razem mąkę, wodę i farbę do konsystencji kleiku.  Po wyschnięciu masy na kartce, praca plastyczna jest twarda. Kosmiczne czary!


 Księżycowe kratery - Każdy lubi babelki. Kratery wykonujemy właśnie za ich pomocą. Mieszamy płyn do naczyń z farbką, a nastepnie dmuchamy w kubek. Na powstałą piankę nakładamy kartkę. Wten sposób odbija się nam okragły krater :) Włala :)



Literkowo....

 Dzieci podczas zajęc zapisywały różne literki (przy radosnej muzyce) na tackach, gdzie wysypane były różne nasiona, kasza, ryż, mak itp. Następnie wyklejały szablon pierwszej litery swojego imienia plasteliną, po czym poprzednie nasiona naklejały na w/w plastelinę.


MaNdALa
...............................................................
Mandala to rysunek na planie koła, technika plastyczna stosowana w pracy zarówno z dziećmi, jak i dorosłymi. Mandala wywodzi się z tradycji hinduskiej, a jej nazwa oznacza "koło życia, cały świat, święty krąg". Koło uważane jest za symbol harmonii i doskonałości.
 Korzyści z tworzenia mandali:
  • rozwija wyobraźnię (kreatywna edukacja),
  • pomaga w skupieniu uwagi i koncentracji,
  • pozwala wyrazić uczucia, lęki i myśli,
  • rozwija koordynację wzrokowo-ruchową,
  • pomaga się wyciszyć i zrelaksować.








Zajęcia dot. mandali warto rozpocząć zabawą przy muzyce. Wręczamy dzieciom płyty CD a ich zadaniem jest odrysowywanie jej na szarym papierze, w ten sposób aby cała kartka była zamazana. Następnie dzieci tworzą z wybranych, odrysowanych kół różne rysunki. Płyty CD jendak nie idą na zmarnowanie. Naklejamy na nie różne nasiona, kolorowe kartki, plastelinę itd. aby powstaly piękne mandale, na pamiątkę dla dzieci. :)

Więcej na temat mandali znajdziecie na 



MASKI